Stało się w końcu coś co wisiało w powietrzu od dłuższego czasu skutecznie podtrzymywane przez nostalgię i lenistwo. Zostawiamy za plecami wyspę, od której rozpoczęła się wspaniała filipińska przygoda, zajebisty dom, fantastyczne okoliczności przyrody i pozawierane tu znajomości. Ale oboje czujemy, że pora na nowe. Z drugiej strony nie dokonujemy żadnej gwałtownej rewolucji, bo na cztery miesiące zatrzymujemy się na razie w San Juan. Już piszę dlaczego.
Gdy trafiliśmy na Siquijor po raz pierwszy i szukaliśmy domu, w którym mieli zamieszkać przyjeżdżający na wakacje znajomi, trafiliśmy do ośrodka, który poza typową infrastrukturą turystyczna ma również w ofercie stojące nieopodal domy dostępne na zasadzie najmu długoterminowego. Przez zupełny przypadek udało nam się obejrzeć jeden z nich. Efektem był opad szczen, ale poza westchnieniem nie było nas stać na wiele więcej.
Kwadrat znaleźliśmy wtedy gdzie indziej, ale w trakcie pobytu na wyspie zawarliśmy znajomość z południowoafrykańską artystką Jeanne Wassenaar, która jak się okazało w tym domu zamieszkała. Jako że się polubiliśmy i spędziliśmy na Siqui wspólnie sporo czasu, potem ona odwiedziła nas w Santa Fe i również było miło, to gdy postanowiła wyjechać na wakacje do siebie do RPA, zaproponowała, żebyśmy na ten czas zamieszkali u niej. Cena jest przystępna, porównywalna do tej za dom na Bantayanie, bo dziewczyna zna się z właścicielką od dawna, więc wszystko się poukładało.
Jeanne jest zadowolona, bo ktoś zaufany zajmie się chatą i nie musi pakować gratów, szefowa też, bo odpada jej szukanie nowego najemcy, a my wniebowzięci, bo mamy na kilka miesięcy wakacyjną miejscówę – marzenie, w której zakochaliśmy się natychmiast półtora roku temu. Najwidoczniej nie był to wówczas odpowiedni moment.
Dom stoi w zagajniku palmowym przy plaży, przeszklone wnętrze jest jasne i przewiewne, a drewniane bambusowe sklepienie nawiązuje do miejscowych tradycji budowlanych. Duży zadaszony taras pełni właściwie funkcję osobnego dziennego pomieszczenia, któremu wykonane z pozyskiwanych lokalnie naturalnych materiałów dzieła sztuki nadają dość niepowtarzalnego charakteru. Do tego wszystkiego panoramiczny widok na ocean jest cudowny, a codzienny spektakularny zachód słońca w pakiecie.
Kociambry będą miały trochę otwartej przestrzeni, myślę, że dadzą radę utrzymać się na pokładzie, zresztą nie jest wysoko, teren trawiasty, ewentualny upadek potraktuje się jak coś w rodzaju ćwiczenia gimnastycznego. Do dyspozycji mamy łódź, basen i kajaki, po prostu rewelacja. Czteromiesięcznych wakacji jeszcze w życiu nie mieliśmy, choć tak zupełnie nie da się z pewnością odciąć od obowiązków. Przy okazji wykorzystamy wyspę jako przyczółek do eksploracji Filipin w kierunku, którego na razie może nie będę zdradzać, a którym jesteśmy dość zajarani. Stay tuned.
Graty na Siquijor wysłaliśmy za pośrednictwem firmy kurierskiej LBC. Polecamy, chociaż być może nieco na wyrost, bo to był nasz pierwszy kontakt z tym usługodawcą. W każdym razie skuter i dwa konkretne pudła dotarły w obiecanym terminie dziesięciu dni, a cena nie zabiła, bo za całość zapłaciliśmy 3200 pesiaków. Paczki wysyłane drogą lotniczą są droższe, ale idą szybciej. Mandżur zawiozłem do Bantayanu pożyczonym od kumpla blaszanym tricyklem, czyli zmyślnie dospawaną do motorka kolorową budą. Na tle innych uczestników ruchu wizualnie pojazd nie prezentował się najgorzej, niestety w prowadzeniu dramat, kierownica żyje swoim życiem, a myśli szofera krążą wokół tematów związanych z ulotnością życia doczesnego. Ale wiadomo, pośmialiśmy się, bo nigdy wcześniej nie jeździłem niczym podobnym.
Przerzucony do nas przez płot w Santa Fe rudy maluch dostał na imię Boniek, później okazało się, że to kotka, ale to szczegół. Po nieudanej próbie przyjęcia go do chaty został w dobrych rękach na Bantayanie. Przyznaję, że podeszliśmy do tematu introdukcji na czuja bez podstawy teoretycznej i ponieśliśmy porażkę. W zaimprowizowanej na szybko kociej rodzinie zapanował niepokój, stres i prych. Te nasze dwa zwierzaki to jest rodzeństwo znające się od barłogu i wiadomo, że czasami się pobiją, ale zasadniczo kochają się miłością niewzruszoną, przestrzeń wokół nas jest ich imperium, czują się na swoim terytorium niezagrożone i nie chcieliśmy im tego zakłócać. Dwa koty to i tak wystarczy.
Dodatkowo okazało się, że Bońka najwcześniej z wyspy moglibyśmy zabrać w styczniu, bo do czwartego miesiąca nie można z nim podróżować ze względów formalnych (obowiązkowe szczepienia + okres karencji), co krzyżowałoby plany. Z tych dwóch powodów z żalem musieliśmy odpuścić.
Priorytetem stało się więc znalezienie dla niego bezpiecznej przystani. Na Filipinach życie bezpańskich psów i kotów nie należy do przyjemnych. Zdarzało nam się widywać zaniedbane, chore, ewidentnie cierpiące zwierzęta, których losem nikt się specjalnie nie interesuje. Czworonogie przybłędy rzadko dostają nawet resztki, bo jak to w kuchni biednego człowieka, najważniejsza, co oczywiste, jest miska na stole i wykorzystuje się wszystko co się da.
Kotka zdecydował się przygarnąć Adam – ziom z Krakowa i jednocześnie gospodarz nowego przybytku na mapie Bantayanu – małego restobaru o wdzięcznej nazwie Wawel. Przyznaję, że trochę obawiałem się o powodzenie tego przedsięwzięcia, właściciel zresztą również miał świadomość biznesowego ryzyka, ale wygląda na to, że wszystko jest na dobrej drodze jeżeli nie do spektakularnego finansowego eldorado to przynajmniej względnie bezpiecznej stabilizacji, a takie były założenia. Polecamy wszystkim odwiedzającym wyspę, zwłaszcza tym, którym azjatycka kuchnia nieco się już przejadła i którzy tęsknią za stołem tradycyjnym. Chłopak daje radę i trzyma poziom, atmosfera jest miła, a wieczorami rozrywkowa, do tego jeżeli chodzi o wyszynk to Wawel oferuje najlepsze ceny na wyspie, więc jest moc. Trzymamy kciuki za dalsze sukcesy i pięknie dziękujemy za wszystko, a zwłaszcza zaopiekowanie się Bońkiem. Pozdro.
czerwone pryszcze już nie psują mi twarzy,
sam też stoję trochę z boku,
wiem, że dobrze jest być i dobrze jest mieć,
już nie mieszkam w bardzo długim bloku. za grabażem.
Przyznam szczerze, że czytając wasze wpisy, mam coraz większa ochotę spakować rodzinę i zabunkrować się w ciepłym kraju na kilka miesięcy.
Dzięki Maciej, to jest do zrobienia. Spotykamy tu czasem rodziny z dziećmi na takich kilkumiesiecznych wyjazdach, więc powodzenia. Pozdrawiamy :-)
Jaki jest koszt wynajmu na miesiąc czegoś przyzwoitego do zamieszkania np. na 6 m-cy na Bantayan albo Siquijor?
Różnie bywa, w dużym uproszczeniu od 10 tysięcy peso miesięcznie wzwyż, zależnie od lokalizacji, standardu i paru innych czynników. Pozdro.
jaka była reakcja Bantayanczyków na przeprowadzkę na Siquijor? z moich obserwcji wynika, że to dla nich miejsce przeklęte, siedlisko czarnej magii..
Zdarzały się reakcje podszyte zabobonem, ale sporadycznie, ogólnie bez tragedii. Mistycyzm tej wyspy to dla nas jej zaleta, nie wada. Pozdro Klaudiusz.
no to, hokus pokus abrakadabra, powodzenia!
Dzięki :-)
pięknie, takie coś zawsze mi się marzyło, cieszę się że Wam tak świetnie się udało . Cudownie. Pozdrawiam Was i czekam na fotki i relacje. :)
Dzięki Dorota, również serdecznie pozdrawiamy i do zobaczenia w końcu :-)
cudnie:)
Pozdro Ewelina, wybierasz się jeszcze kiedyś?
Na bank! Tylko jeszcze nie wiem kiedy znowu sie uda. Zakochałam sie w tym świecie:) Wasza nowa miejscówka przepiękna! Trzymajcie sie i wrzucajcie czesto posty, bo ja Was tu regularnie czytuje to porannej kawy :-) <3
Super, w takim razie trzymamy kciuki za realizacje planów :-)
Niesamowite miejsce… przygoda Waszego życia inspiruje ale brak odwagi hamuje… czy ta dziewczyna te cuda robi z muszli? Poprosimy przy okazji jedną na pamiątkę? Powózka też niezła, śmiechu co nie miara pewnie było. A ta kuchnia Polska pewnie dość „egzotyczna” dla miejscowych na Bantayanie :) pozdrawiamy i ściskamy.
Z muszli, badyli, korzeni, kamieni i wszystkiego innego co znajdzie na plaży. Jak nie wyzbiera do cna to coś Wam następnym razem przywieziemy ;-)
Śliczna ta nowa komnata
W rzeczy samej ;-)
piękna, klimatyczna i cudownie przewiewna – widzieliśmy :)
Anna, to jest stan tymczasowy, ale i tak jest pięknie :-)
przepiękny dom :) my w styczniu wyruszamy na Fili na dłuuuzej, w planach mamy między innymi i Bantayan i Siquijor, więc może do zobaczenia… :) z Norbert Wojtokas
Jak najbardziej. Daj znać kiedy się wybierasz, to coś się wymyśli. Pozdro :-)
O ja Marychy a wiec stalo sie. Brawo i mocno trzymamy kciuki za same pozytywy tej decyzji. Piekna nowa miejscowa, ahhhhh, cudnie! buziaki, sciskamy!
Ano stało się, póki co nie ma wątpliwości co do trafności tego wyboru, chociaż oczywiście żal było zostawiać Santa Fe. Pozdrawiamy i w razie czego wiecie, gdzie nas szukać :-)
Aaajajaj… Drażnicie, wspomnienia z Filipin wracają! Chyba czas znowu ruszać w drogę! ;) Pięknych chwil na Siquijorze życzę! :)
Dzięki Anna, Siquijor to chwilowy przystanek, ale rzeczywiście jest pięknie. Pozdrawiamy :-)
Nowa chatka wyglada jak maly palac!
Jeszcze pare takich fotek i zostawie ten zimny Pekin na zawsze!
Lepiej poczekaj jeszcze chwilę Mateusz, bo chętnie byśmy Cię tam odwiedzili ;-) Z pałacem gruba przesada, ale sympatycznie spędza się tu czas. Pozdro.
Az ciezko mi uwierzyc ze byscie chcieli zamienic Wasz widok na morze, na taki jaki ja mam z okna:
http://img24.otofotki.pl/obrazki/it434_IMG_20151120_142011.jpg
Ale jakby co, to w Pekinie zawsze mozecie u mnie sie zatrzymac. :)
Super, dzięki man.
Super macie tą nową miejscówkę.
Daje radę ;-)
Super miejsce i super chatka pozdrawiamy
Dzięki Ania, lustereczko :-)
Zdradziles Bonke ?!
boniek ma jak u boga za piecem, a ślubu nigdy nie brałem ;-)
A co zrobiliscie z Czarnulka ??
Nie no man, zaszło nieporozumienie, te dwa nasze koty to już noszą nasze nazwisko i nie wyobrażam sobie inaczej. Boniek to inny kotek przerzucony do nas przez płot, któremu znaleźliśmy po prostu dom, bo sami nie mieliśmy jak przyjąć.
Aaaa ok . Teraz kapuje o co chodzi
W takim razie zycze udanego pobytu na nowej wyspie . Macie tam Damiana to nie bedzie nudno
Siquijor! <3
Zgadza się Aga :-)
marzenie. muszę wrócić jednak jeszcze :)
To zapewne z Damianem sie niedlugo zobaczycie :)
Rozmawialiśmy już w knajpie w San Juan, wymieniliśmy zaroszenia do siebie, więc z pewnością jeszcze będzie okazja. Pozdro :-)
Widzę ,ze „Magiczna Wyspa” Was też pochłąnęła :-) Najlepszego!!
Skusiła :-) Pokusom ulegamy ;-)
Ale jesteście słabeusze :-)
Oscar Wilde :-)
Aaaa ale macie zajebiscie :) „zazdraszczam” ;)
Nie ma czego, zapraszamy Monia :-)
dzieki :)
Fantastyczny dom sie wam trafia. Gratuluje !
Sztosik! Jestem pewny, ze spędzicie zajebisty czas! Mnóstwa nowych znajomosci i przygód pozytywnych Wam życzę ;)