Monia: Jednym z moich ulubionych lokalnych składników jest mleczko kokosowe. Zakochałam się w nim się od pierwszego spróbowania i na codzień cieszę się z wszechstronnego zastosowania kokosowych cudów natury.
Moja filipińska gospodyni DenDen wprowadziła mnie w temat, wymieniając przy okazji wszystkie zalety i rozmaite sposoby wykorzystania kokosów, mocno je przy tym zachwalając. Mleczko należy samodzielnie z tych wiórków wycisnąć, pozostałe wiórki można nałożyć na twarz jako maseczkę wygładzającą, lub nabłyszczającą płukankę do włosów. Zużyte wiórki wykorzystuje się jako karmę dla wszechobecnych tutaj kurczaków, a pozostałe skorupy świetnie nadają się do wędzenia, bo dają gęsty, aromatyczny dym. Marnotrawstwo jest niedopuszczalne.
Wracając do mleczka, aby je uzyskać musimy mieć dojrzałego, brązowego kokosa. Rozłupujemy go na pół i wylewamy pyszny i świetnie gaszący pragnienie sok, będący jednocześnie domowym sposobem na zatwardzenie. Następnie wyskrobujemy delikatny miąższ. Na wsi robi się to ręcznie, w miastach korzysta z odpowiedniej maszyny.
Zamawiając mleczko od miejscowych dostaje się woreczek czegoś, co wygląda na zlepek wilgotnych wiórków kokosowych. Zalewa się je szklanką wody i wyciska. Z ok 0.5kg wiórków otrzymamy 1,5 szklanki pysznego, tłustego, słodkiego mleka, znacznie moim zdaniem smaczniejszego od naszego mleczka z puszki.
Nie ma to jak naturalna produkcja mleka kokosowego :) a do tego te zdjęcia "instruktażowe" :) Dla mnie rewelacja!
Dzięki Kasia :)
Jeszcze nie probowalem, ale zielony kokos prawie codziennie :)
Na Bantayanie kokosy to teraz niekiedy problem, bo wiele palm legło podczas tajfunu.
Doskonały wpis – nic dodać, nic ująć. Gdy pierwszy raz przyjechałem nie mogłem się początkowo połapać, ponieważ świeże zielone kokosy i te starsze już brązowe tak bardzo się od siebie różnią. Nie rozumiałem również co to jest mleczko kokosowe i jak się ma ono do wody/soku znajdującego się w środku kokosa.
Tutaj nawet młodsze nastolatki sprawnie radzą sobie z obróbką kokosów, która nie jest prosta. Patrząc na to jak wywijają ostrym bolo wbijając go z impetem w kokos kilka milimetrów od swoich palców zawsze odruchowo odsuwam się nieco ponieważ podświadomie czekam już na tryskającą krew… oczywiście to tylko fobia :-)