Niezmiernie cieszy nas fakt, że już kilkoro naszych znajomych (i nie tylko) zainteresowało się tym blogiem i fotami na Facebooku, i że coraz częściej padają pytania co i jak. Zatem trochę z wygody, a trochę z braku czasu, zamieszczam garść ogólnych informacji, tak by na maila trzeba było już pisać tylko o szczegółach na specjalne, indywidualne życzenie. Zwracam jednak uwagę, że krajobraz na Bantayanie jest nadal ewidentnie potajfunowy i sporo czasu zapewne upłynie, zanim natura zdoła zatrzeć ponure ślady wyciśnięte przez tajfun Yolanda. Trzeba mieć nadzieję, że nadchodząca pora deszczowa tchnie w tę posiniaczoną roślinność nowe życie.
Do rzeczy. Droga z Polski jest niestety nieco przydługa i męcząca jeżeli, tak jak my, chce się ją pokonać na jeden strzał, bez noclegów w hotelach/hostelach, a nie posiadło się cennej w podróży umiejętności drzemania na lotniskach, w terminalach i środkach transportu.
Lotów z Europy najlepiej szukać na stronach typu airtickets.pl, skyscanner.pl, fru.pl, loter.pl, momondo.pl, fly4free.pl itp. My zwykle wybieramy najtańsze możliwe połączenie, bez względu na operatora, bowiem zauważyliśmy, że różnice miedzy poszczególnymi usługodawacami są pomijalne i nie warto przepłacać. Najczęstsze i najtańsze loty z Europy wymagają przed lądowaniem w Manili lub Cebu przynajmniej jednej przesiadki, najczęściej w Hong Kongu, Dubaju, Qatarze, rzadziej w Mumbaju, Bangkoku, Kuala Lumpur, Seulu bądź Singapurze.
Jeżeli ktoś dysponuje odpowiednią ilością czasu, warto zastanowić się nad parodniową przerwą na poznanie jednego z tych miast. Wjeżdżając na terytorium Filipin należy teoretycznie posiadać bilet powrotny lub na dalszą podróż. W praktyce sprawdza to najczęsciej personel linii lotniczych przed wylotem, urzędnik nie pytał ani razu, ale oczywiście warto mieć.
Nie mamy żadnych doświadczeń, jeżeli chodzi o Manile i Cebu (dopisek: już mamy, pisałem to jakiś czas temu, szczegóły wktótce), poza poruszaniem się transportem publicznym pomiędzy terminalami lotnisk oraz dworcami autobusowymi, więc tu żadnych informacji turystycznych nie mogę udzielić, acz nasłuchałem się, ku swojemu dość dużemu zdziwieniu, że Manila jest brzydka, brudna, nieciekawa i niebezpieczna, z Cebu jest nieco lepiej, ale w zasadzie również bez rewelacji. Nieco nas te informacje zawiodły, bo kochamy wielkie miasta i sporo sobie po stolicy obiecywaliśmy. Z pewnością kiedyś je zweryfikujemy, aczkolwiek zapędy, żeby się tam wybierać od razu zostały skutecznie ostudzone. W Cebu trzeba czasem załatwić sprawy urzędowe związane z przedłużeniem wizy, ale do tego się właściwie nasza tam aktywność ogranicza.
By dojechać do portu Hagnaya i stamtąd dopłynać na Bantayan trzeba się najpierw dostać do Cebu, wszystko jedno, czy przez Manile, czy bezpośrednio z któregoś z okolicznych zagranicznych hubow. Lokalny transport lotniczy średniego zasięgu sprawnie i niedrogo ogarniają linie Cebu Pacific Air, korzystaliśmy kilkakrotnie, nie spotkaliśmy się z problemami. W sieci panuje opinia, ze ich strona działa średnio i zdarzają się problemy z płatnościami online i kartą, nas one nie dotknęły, ale warto mieć na uwadze.
Zatem jedziemy z Cebu na Bantayan. Taksówka z lotniska w Cebu na North Bus Terminal kosztuje ok. 160-180php i jest najrozsądniejszym i najszybszym sposobem dostania się na dworzec, zwłaszcza w parę osób i z bagażami. Na dolnym poziomie terminala lotniska, na zewnątrz budynku, można dokonać wypłaty lokalnej waluty (filipińskie peso php, średni kurs wymiany tutaj). Na lotnisku w Cebu bankomat jest jeden, w Manili kilka. Alternatywnie, można dokonać wymiany waluty w lotniskowym kantorze, ale kurs jest pewnie niezbyt korzystny.
Uwaga: podczas tej operacji, zamiast opcji wypłata (WITHDRAWAL) i ręcznego wpisywania żądanej kwoty należy wybrać opcję FAST CASH i wybrać proponowaną pre-definiowaną kwotę (max. 10.000php). W przeciwnym razie (czyli w opcji WITHDRAWAL) często wypłata nie jest realizowana i pojawia się komunikat o błędzie, nie wiem dlaczego. Należy też pamiętać o tym, że w bankomatach może sporadycznie brakować gotówki, zwłaszcza w nocy i w weekendy.
Opłata za wypłatę to 200php niezależnie od kwoty dla banku filipińskiego. W centrach miast zadarzają się bankomaty ze znacznie wyższym limitem, z możliwością wklepania kwoty ręcznie nawet do 40.000php, a do tego bezprowizyjne, obsługiwane przez banki zagraniczne, głównie HSBC i RCBC. Do tego może dochodzić prowizja za przewalutowanie i skorzystanie z obcego bankomatu dla banku w Polsce. Korzystamy z konta dolarowego w Alior Sync (zasilanego za pośrednictwem serwisu Walutomat, bardzo wygodne, szybkie i tanie rozwiązanie) i wydanej do niego karty MasterCard w USD, co oznacza brak prowizji za przewalutowanie, bank nie pobiera opłaty za wypłaty z bankomatu (stan na wrzesień 2015).
Wracając do taksówki z lotniska w Cebu do North Bus Terminal, to do wyboru są taksówki żółte (airport taxi) i taksówki białe z górnego tarasu. Polecamy białe, nie są wiele tańsze, ale chyba odniosłem wrażenie, że tak jakoś mniej obwożą po mieście. Mogę się oczywiście mylić, zresztą jak traficie do żółtej, to też nie będzie tragedii. Trzeba pamiętać o zwróceniu kierowcy uwagi, żeby włączył licznik (meter) i upewnić się, że to zrobił. Koszt przejazdu nie powinien przekroczyc 160-180php, ostatnio płaciliśmy dwie stówy (w żółtej) i wiem, że niepotrzebnie załapaliśmy się na wycieczkę krajoznawczą, bo mijaliśmy Biuro Imigracyjne, a to nie po drodze. Kierowca może namawiać na kurs do miejscowości Hagnaya, skąd wypływają promy na Bantayan i może być natrętny, dlatego lepiej mu o tej Hagnai w ogóle nie wspominać, tylko zamówić kurs na North Bus Terminal i wszystko w tym temacie, a jak zapyta co dalej, to mu znowu powiedzieć, że North Bus Terminal i tak do skutku.
Na dworcu należy znaleźć autobus do miejscowości Hagnaya, firma przewozowa nazywa się CERES (żółte, porządne autobusy), do wyboru są autobusy z klimą i bez, te bez z pootwieranymi oknami, nawet może bardziej nomen omen klimatyczne, ale chyba trochę mniej wygodne, a w tych z klimą bywa dodatkowo wifi, co ważne, bo podróż trwa tak pod cztery godziny. Bilety kupuje się na pokładzie, od konduktora, już w czasie jazdy. Koszt 160php, bez klimy niewiele taniej. Nie zdziwcie się, jak będziecie jedynymi Europejczykami w pojeździe.
Autobus dojeżdża wprost pod terminal promowy w Hagnai (Hagnaya Ferry Terminal), można skorzystać z usług dość nachalnych tragarzy ubranych w jednakowe podkoszulki, rodzaj trykotu do koszykówki, ale moim zdaniem to bez sensu, bo terminal jest oddalony o 50 metrow od przystanku. Bilety na prom do Santa Fe sprzedaje dwóch operatorów, okienka są po sąsiedzku, należy wybrać najbliższy rejs i tyle, koszt 170php plus dycha za wejście na terminal zaraz obok okienka.
Promy odchodzą co godzinę, prawie nigdy punktualnie, w sensie takim, że nie ma sensu zakładać, że na przykład wypływają o pełnej godzinie, czy coś. Ważne: Ostatni prom odchodzi o 17:30 i lubi czasem wypaść z rozkładu (przypominam, że autobus z Cebu to cztery godziny, czasem nieco dłużej), a spóźnienie oznacza konieczność znalezienia noclegu w niezbyt atrakcyjnych okolicznościach przyrody, zatem warto tak zarządzać czasem, by w Cebu być odpowiednio wcześnie, lub zrobić przerwę na nocleg i nie pchać sie do Hagnai na styk. Zresztą w Cebu są tanie hoteliki (polecane, choć sami skorzystaliśmy z gościnności znajomych), a centrum warto zobaczyć.
Rejs promem z miejscowości Hagnaya do Santa Fe na wyspie Bantayan trwa jakieś półtorej godziny, poprzedzony jest u jednego operatora wspólna modlitwą ;-), w telewizorze leci Commando lub równie podła amerykańska szmira, a człowiek czuje, że za chwilę koniec wędrówki ludów.
Z promu w Santa Fe należy przejść za bramę portu, również uprzednio opędziwszy się od tragarzy i poszukać albo motorka (jeżeli jest się w pojedynkę), albo takiego motorowego tricykla i poprosić o kurs do, jak to się dziś pięknie w turystycznym żargonie nazywa, finalnej destynacji. Zresztą jakby ktoś rzeczywiście się tu wybierał, to zależnie od stopnia kumacji (ale nie lenistwa!!!) możemy odebrać z portu w Santa Fe, lub portu w Hagnaya, a może i nawet z Cebu, ale bez przesady wiara, wydaje mi się, ze ładnie i dokładnie wszystko jest opisane, a niejasności mogę jeszcze dościślić.
Instrukcję jak dotrzeć z Cebu na Bohol i Siqiujor zawarłem w informacjach praktycznych pod jednym z kolejnych wpisów. Zapraszamy, gdy tylko uporamy się ze zdjęciami. Nowy komp Moni dojechał w niedzielę, wielkie dzięki Paula, Wojtek i Gocha! Pozdro!
czerwone pryszcze już nie psują mi twarzy,
sam też stoję trochę z boku,
wiem, że dobrze jest być i dobrze jest mieć,
już nie mieszkam w bardzo długim bloku. za grabażem.
No prościej to już chyba się nie da. Jak dla mnie wiedza bardzo przydatna, na pewno skorzystam w listopadzie 2015 r. Dzięki wielkie i pozdrawiam.
Nie ma sprawy, daj znać jak będziesz jechał. Pozdrawiamy.
SUPER , dzieki , wlasnie za miesiac tam bede ( w drodze do Grocha ) . Przygotujcie sie tam na polskich emigrantow ;) .
Pozwole sobie zadzwonic , jakbym mial problem na miejscu ?
Pozdrawiam serdecznie
Jak najbardziej dzwoń jak będziesz na wyspie. Pozdrawiamy.
W innym temacie zadawałem pare głupich pytan, na ktore zaczynam znajdowac odpowiedzi czytając Waszego bloga. Na prawde swietna robota i bardzo praktyczne opisy. Czy ewentualne odwiedziny sa ciągle możliwe? Po długim namysleniu sie chyba postaram się usadowić w okolicy Cebu. Jest urząd do ewentualnego przedłużenia wizy, jest lotnisko do ewentualnej wycieczki, ponoć nie jest niebezpiecznie (co nie znaczy, że bezpiecznie ;) ), no i widać, że to taki niezly hub wypadowy. A jak bym był na miejscu, to moze bym podjechał do was na browara jesli ciagle tam jestescie, a nie mielibyście nic na przeciwko.
Jasne, na wyspę wracamy na początku listopada, skontaktuj się wtedy i coś ustalimy.
pozdro
m
Bardzo fajne szczegołowe informacje z których z pewnoscią skorzystamy. Wybieramy się na Filipiny na dwa miesiące w grudniu i styczniu. Pozdrawiamy Danuta i Adam.
Powodzenia!