W ogóle miasto jest zajebiste, oglądanie z tarasu widokowego na Menara Kuala Lumpur (ze 300 metrów wysokości) dodatkowo potęguje wrażenia, ale też sprawia, że człowiek patrzy na nie nieco inaczej niż na przykład na Bangkok. W rozmowie później wyszło, że oboje z Monia mieliśmy wrażenie, że jest to miasto trochę bezosobowe, bezduszne to zdecydowanie zbyt mocno powiedziane, ale jakoś tak trudno nawiązać z nim osobisty kontakt. Kurde, nie chce być źle zrozumiany, bo ludzie są super i na każdym kroku spotykamy się z życzliwością, jak zresztą wszędzie w Azji, wita nas uśmiech, zagadywanie, pomoc, welcome to Malaysia sir, welcome to Kuala Lumpur madam, (nie tylko że strony sprzedawców) i oczywiście jest to super.
Ale jekos tak nie wsiąkliśmy, być może wielkie miasta potrzebują więcej czasu, żeby oswoić się z przybyszami. W Nowym Jorku i Londynie mieszkaliśmy w końcu po kilka lat. Z drugiej strony jednak Bangkok ukochał nas, a my jego natychmiastowo, nie wiem, muszę to jeszcze przemyśleć i przegadać z Moniakiem. W każdym razie przed tym przemyśleniem tak się złożyło, i jesteśmy w tym osadzie zgodni, że KL jest super, robi piorunujące wrażenie (zresztą popatrzcie na zdjęcia), ale taki Bangkok jest zdecydowanie bardziej przystępny, człowiek czuje się jego częścią, natychmiast, natomiast W KL jest się bardziej obserwatorem, niż uczestnikiem wydarzeń.
Muszę się przyznać, że narobiłem sobie w tych notkach zaległości, głównie z powodu takiego, że zwykle starałem się je pisać w czasie podróży, w autobusie, samolocie itp., a trzy ostatnie transfery (z Penang do Kuala Lumpur, Z KL do Singapuru i z Singapuru do Cebu w drodze na Bantayan to były podróże nocne i starałem się raczej zamknąć oczy, niż razić je ekranem. Zatem postaram się odtworzyć te ostatnie dwa tygodnie, po części z pamięci, a po części posiłkując się chaotycznymi notatkami. Mam nadzieję, że będzie to miało ręce i nogi.
czerwone pryszcze już nie psują mi twarzy,
sam też stoję trochę z boku,
wiem, że dobrze jest być i dobrze jest mieć,
już nie mieszkam w bardzo długim bloku. za grabażem.