No więc objechaliśmy tum skuterem większość wyspy, ruch w miastach był dosyć spory, ale jeździło się zajebiście i nie było żadnych stresujących sytuacji, niespodziewanych manewrów innych itp, poza miastem na głównych drogach coś tam się działo, na bocznych górskich głównie pusto. Zrobiliśmy jakoś pod 200 kilometrów, Monia trochę pod koniec, a właściwie po fakcie, narzekała na ból tyłka, ale i tak postanowiłem, że sobie muszę takiego skutera sprawić, bo miło, lekko i przyjemnie, a do tego tanio.
Phuket jest wyspa górzysta, więc zdarzały się kręte podjazdy i zjazdy, fajne punkty widokowe na okoliczne zatoki i wyspy, ukryte w parku narodowym w sercu wyspy górskie wodospady, w których, co prawda, według Moni, atakują kraby, ale ją pod woda akurat wszystko atakuje, a raz w Villefranche zaatakowały ją pod woda jeżozwierze (zwierzęta lądowe), więc sami rozumiecie.
Na szczycie jednego że wzgórz na południowym mniej więcej wschodzie powstaje gigantyczny, pięćdziesięciometrowy posąg siedzącego Buddy z białego marmuru, wygląda to oszałamiająco, od strony zatok górujący nad wyspa i ogarniający ją wzrokiem mnich, a że szczytu panorama okolicy. Lubimy takie widoki.
Ciekawostka skuterowa jest taka, że władze prowincji prowadzą kampanię zachęcająca do zakładania kasków, w której udział biorą lokalni celebryci, urzędnicy i znane osoby wszelkiej maści, namawiając gównie przez billboardy. Właściwie to kampania zachęcająca się już skończyła i rozpoczęło się ‘zachęcanie’ poprzez karanie przez policję mandatami w wysokości 500 baht (50zl, czyli dużo jak na tutejsze warunki) wszystkich, którzy nie dali zachęcić się po dobroci. Ofiarami policjantów padają głównie miejscowi, którzy kąski mają upakowane w koszyku przed przednia lampa i zawsze na te mandaty reagują uśmiechem połączonym chyba z lekceważeniem, acz płacą pokornie. Żniwo jest spore, jeleń ściele się gęsto. Radzę uważać.
czerwone pryszcze już nie psują mi twarzy,
sam też stoję trochę z boku,
wiem, że dobrze jest być i dobrze jest mieć,
już nie mieszkam w bardzo długim bloku. za grabażem.
Witam serdecznie, mamy pytanie odnośnie skuterów, czy bez problemu dojechaliście nimi do wodospadów i innych atrakcji typu Big Budda czy świątynia Wat Chalong, czy trzeba było dużo wcześniej zostawić i dojść pieszo? Pytam bo wybieramy się z dzieckiem i chciałabym wiedzieć jak ta sprawa wygląda.
Cześć Ada, tak bez problemu, do Buddy dojedziecie praktycznie pod sam posąg, do wodospadów dojście zajmowało do kilkunastu minut. Z pamięci, bo trochę czasu upłynęło, ale myślę, że nie będzie żadnego problemu. Pozdrawiamy.
A która to taka uczciwa wypożyczalnia? Czytając opinie innych osób to naprawdę zaczynam mieć obawy żeby nie zostać oszukanym.
Niestety już nie pamiętam, popytaj o opinie na miejscu, powodzenia.