Chińszczyzna ma to do siebie, że nie zabiera wiele czasu. Jest niezastąpiona w dni, kiedy nie masz ochoty albo czasu spędzać całego popołudnia w kuchni.
Długo myślałam, czy wypróbować ten przepis. Czeka w kolejce już parę dobrych miesięcy, bo nie przepadam za łączeniem mięsa z owocami (nawet kaczka z jabłkami nie zmieni mojego zdania). Za przepisem przemówiła pusta lodówka :-)
Bardzo pozytywnie się zaskoczyłam, a szczególnie zaskoczyły mnie papryczki chili, które cudownie wyostrzyły smak. Żeby nie było tak „goło” dodałam jeszcze kiełki fasoli mung i myślę, że z powodzeniem można jeszcze dodać j marchewkę (jak ktoś ma w lodówce ;-) )
Jak zwykle użyłam makaronu jajecznego, gdyż wolę go od ryżu. Do tego lubię gdy mój makaron pływa w sosie, więc podwoiłam jego składniki. Z pewnością jeszcze kiedyś ugotuję to danie ponownie :-) Dla amatorów „owoców” na pewno smakowity kąsek!
Marynata:
- ½ łyżki skrobi kukurydzianej
- 1 łyżka wytrawnego vermutu albo białego wina
- 0,5 kg piersi z kurczaka
Sos:
- ½ łyżki startego, świeżego imbiru
- ½ łyżki startego czosnku
- 1 pęczek drobno pokrojonego szczypioru z dymki
- ½ łyżeczki zmielonego pieprzu Sichuan
- 1 łyżka wytrawnego vermutu albo białego wina
- 2 łyżki świeżo startej skórki pomarańczy
- 2 łyżeczki cukru albo miodu
- ½ łyżeczki oleju sezamowego
- 6 suszonych papryczek chili
Przygotowanie:
Kurczaka kroimy na małe kawałki. Mieszamy wszystkie składniki marynaty z kurczakiem i wkładamy do lodówki na 30 minut.
W osobnej salaterce przygotowujemy sos.
Rozgrzewamy woka i wlewamy olej. Czekamy aż się bardzo rozgrzeje i wrzucamy papryczki chili i kurczaka. Mieszamy intesywnie przez minutę i dodajemy składniki sosu.
Wszystko razem jeszcze szybko mieszamy przez nastepne 1-2 minuty lub do czasu usmażenia się piersi z kurczaka. Wyciagamy wszystkie papryczki chili i danie gotowe!
Sama się zaskoczyłam jak przyjemnie ostre wyszło. Piszę przyjemnie, bo ostrość rozchodzi się równomiernie w całym gardle, a nie tylko pali język albo podniebienie. :)
Chinszczyzna to cos dla mnie :) Swietnie sie prezentuje to danko :)
Dziekuje, ze zajrzalas na mojego bloga :) Pozdrawiam!
Bożesztymój, aż 6 papryczek? Ja daję jedną, a czasem jeszcze mniej, bo więcej nie daję rady :D ale przepis sam w sobie jest megakuszący, przepadam za chińszczyzną :)
P.S. Kurczę, zmartwiło mnie to, że nie wyświetlają Ci się moje zdjęcia. Może to kwestia przeglądarki? Jakiej używasz?
Wiem, ze 6 to dużo, ale jakoś nie czuć tego tak bardzo. jak ktoś nie lubi ostrego, zawsze można zmniejszyć :)
Na ostro pycha :D
PS. Zapraszam przy okazji do miksera ;)