Butle oferowane są na przydrożnych straganach ustawionych przed domami producentów w rewelacyjnej cenie 10 peso/sztuka. Tuba podobno najlepiej smakuje o poranku, bo szybko kwaśnieje, więc śmialiśmy się z ekipą, żeprzynajmniej mamy dobry powód, by pić przed 13-stą ;-) ale na serio jeszcze wtedy nie sądziliśmy abyśmy kiedykolwiek zdecydowali się spróbować.
Kiedyś w górach w Tajlandii kupiliśmy z ciekawości wioskowej produkcji mętny bimber, którego niestety nie dało się pić. Ta filipińska pieniąca się pomarańczowa zawiesina o niejednorodnej konsystencji wyglądała jeszcze mniej apetycznie, ale co kto lubi. Miejscowi po spożyciu są jeszcze bardziej otwarci i przyjaźni, choć prawdopodobieństwo uzyskania od nich prawidłowych wskazówek co do dalszej drogi, kierunków itp. jest odwrotnie proporcjonalne do spożytej ilości.
Odbijało mi się długi czas kwaśnym płynem, przypominającym sfermentowane wino (co dziwne nie jest, bo tym tuba jest w istocie, dodatkowo było już mocno po południu), aż do wieczora, kiedy gin z tonikiem pozwolił zapomnieć o kwasie. Faktycznie trzeba będzie spróbować tego specyfiku o wcześniejszej porze dnia.
Przy okazji ciekawostka: zamawiając gin z tonikiem w knajpie, człowiek czasem jest pytany, czy chce drinka mocnego, czy mniej. No to wiadomo co się wtedy odpowiada. I faktycznie leją tego ginu tyle, ile sobie klient zażyczy i to dokładnie z tego samego powodu, dla którego w Europie dostaje się słabiznę, czyli nie od serca, a z oszczędności. Po prostu miejscowy gin jest tańszy niż tonic :-)
czerwone pryszcze już nie psują mi twarzy,
sam też stoję trochę z boku,
wiem, że dobrze jest być i dobrze jest mieć,
już nie mieszkam w bardzo długim bloku. za grabażem.
tuba to raczej bardzo młody ocet palmowy, czyli suka. Podobno bardzo zdrowy.
Podobno. W sumie to nawet nachodzi mnie apetyt na powtórkę. Pozdro.
znam jedna filipinke co do ust prosseco nie wezmie bo mowi ze smakuje jak tuba :)
Dosyć odległe skojarzenie ;-) Pozdro.